piątek, 26 sierpnia 2011

PRZEWODNIK PO KAWIARNIACH

Wrocław nie tylko bogaty jest w kościoły, zabytki, mosty i krasnale, ale może się poszczycić również sporą ilością wszelakich kawiarenek i kawiarni. Zdajemy sobie sprawę z tego, że nie sposób w ciągu jednego weekendu dokonać rzeczowej oceny dostępnych lokali, gdyż przeważnie osoby przyjezdne wpadają jedynie na dzień lub dwa do stolicy Dolnego Śląska. Pozostaje im jedynie kierowanie się opinią innych lub szukanie na chybił trafił. Z tego też powodu postanowiliśmy tym wszystkim osobom trochę pomóc, co mamy nadzieję zaowocuje jeszcze lepszymi wrażeniami z pobytu we Wrocławiu. W końcu w ciągu tych 48 godzin czasu jest niewiele i szkoda go tracić na wędrówkę w poszukiwaniu przyzwoitego miejsca do wypicia kawy.

Oczywiście przyznajemy się, że nasz przewodnik jest bardziej niż subiektywny, że na pewno pomija warte do odwiedzenia lokale, do których jeszcze z jakichś powodów nie udało nam się zawędrować. Mimo wszystko decydujemy się na ten iście odważny krok i z góry dziękujemy za wszelkie uwagi. Wręcz mamy taką nadzieję, że w gąszczu dyskusji dojdziemy wspólnie do jakiegoś kawowo-lokalowego porozumienia. W tym miejscu musimy zaznaczyć, że nie wspominamy w ogóle o sieciówkach typu Coffee Heaven czy Starbucks, bo one są takie same pod każdą długością geograficzną, więc nic szczególnego w nich nie widzimy.

A oto nasz mało obiektywny ranking:


TAJNE KOMPLETY - Miejsce I



Pierwsze miejsce w naszym rankingu z kilku powodów. Primo, bo to w samym Rynku a mimo to nie czuć, że jest się w samiutkim centrum 650-tysięcznego miasta. Po drugie, cicho, spokojnie i przyjemnie. Lokal dość schowany w wąskich uliczkach Rynku, więc niewielu tam zawędruje i my się z tego bardzo cieszymy, bo nie chcemy, żeby tam pewnego dnia zrobiło się tłoczno, bo nam na tym wcale nie zależy. Dlatego najlepiej byłoby w ogóle nie wspominać, że takie miejsce istnieje, oszukiwać, udawać, że nic nie wiemy, ale sumienie, by nam pewnie nie dawało spokoju, więc woleliśmy nie ryzykować i pokornie ulegliśmy. Po trzecie, książki. Tajne Komplety to kawiarnio-księgarnia. Przebywanie z książkami zawsze jest przyjemne, a w tak fajnym miejscu tym bardziej. Do tego idealne miejsce na spotkania literackie, wykłady itp. Po czwarte, obsługa: miła, rozmowna, chętnie się zaprzyjaźnia. Wystarczy przyjść dwa razy, by poczuć się jak u siebie w domu. Czyli podsumowując: fajnie, oj nawet bardzo fajnie.


NALANDA - Miejsce II



Nalanda to idealne miejsce na wypicie kawy i wyciszenie się od zgiełku dnia. Zwłaszcza jeżeli ktoś właśnie mija hałaśliwe ulice Piłsudskiego i Kościuszki. To jednak nie tylko kawiarnia, ale i księgarnia, restauracja, galeria oraz miejsce spotkań. Stąd bardzo bogata oferta różnych wydarzeń kulturalnych. Podobnie jak w Tajnych Kompletach znajdziemy tu również naprawdę ciekawą i ambitną literaturę. W Nalandzie można jednak dodatkowo zjeść pyszne wegetariańskie posiłki. A po obiedzie obejrzeć galerię na piętrze. Potem zamówić kawę i chwycić dobrą książkę z półki. I czy czegoś więcej nam do szczęścia jeszcze potrzeba? :)


FALANSTER - Miejsce III



Znowu kawiarnio-księgarnia? Tak wiemy, jesteśmy subiektywni. Jednak nic na to nie poradzimy, że lubimy książki. Falanster, położony w tzw. Dzielnicy Czterech Świątyń, to oprócz świetnego miejsca na wypicie kawy również sklep fair trade, galeria czy księgarnia. Lokal niewątpliwie bardzo klimatyczny i prężnie się rozwijający: spotkania, warsztaty a przede wszystkim koncerty stanowią jego nieodłączną część. Dlatego bardzo polecamy. W okolicy po prostu nie ma lepszej kawiarni.


WARTE ZAUWAŻENIA

Z innych miejsc, które według nas trzymają poziom i które również nieśmiało polecamy to: CAFE ROZRUSZNIK (ul. Cybulskiego 15), bo miejsce mało znane i po drugiej strony Odry, gdzie dobrej kawiarni raczej się nie uświadczy; klubokawiarnia SABAKA (ul. Szewska 29), bo miło się pije kawę siedząc niemal na torach tramwajowych; KALACZAKRA (ul. Kuźnicza 29a), bo bardziej klimatyczne miejsce ciężko we Wrocławiu znaleźć.


PS. Do dyskusji zachęcamy, krytyki się nie boimy ;)

środa, 10 sierpnia 2011

SMUTNY LOS ŻÓŁWI WE WROCŁAWIU

Wrocław jest niewątpliwie jednym z ciekawszych miast Polski. Z jednej strony posiada dużą liczbę zabytków, urokliwych do spacerów miejsc. Odbywa się tu bardzo wiele wydarzeń kulturalnych, m.in. największy festiwal filmowy w Polsce "Nowe Horyzonty" czy kultowy już Przegląd Piosenki Aktorskiej. Dzięki tym i innym inicjatywom Wrocław został wybrany spośród polskich kandydatów na Europejską Stolicę Kultury w 2016 roku. Stolica Dolnego Śląska też króluje na pogodowej mapie Polski jako jedno z najcieplejszych miejsc naszego kraju. Niestety niektórzy wzięli tę informację zbyt dosłownie i postanowili pozbyć się swoich żółwi, którym przecież - według ich mniemania - zdecydowanie lepiej będzie na wolności. Wprawdzie takiemu żółwiowi polskie lato potrafi się bardzo podobać, to jednak nie każdy wytrzyma już polską zimę, która nawet we Wrocławiu potrafi być bardzo sroga. Nieprzystosowane do takich warunków żółwie czerwonolice zamiast grzać się w czasie swojego zimowego snu w zaciszu domowego akwarium muszą zakopywać się głęboko w mule, by mieć jakąkolwiek szansę na przeżycie.



Zatem tak jak w wielu dziedzinach Wrocław ma powody do dumy, tak w tym jednym nie ma się z czego chlubić. Publiczny apel do właścicieli żółwi pewnie nie ma zbyt dużego sensu. Warto jednak przy tej okazji zastanowić się nad naszą własną wrażliwością (lub jej brakiem) w stosunku do tych, którzy nie potrafią mówić, nie mówiąc już o obronie własnej.

Żółw wygrzewający się na brzegu wrocławskiej fosy miejskiej to niewątpliwie przyjemny dla oka widok, z drugiej strony jest to niestety również namacalny symbol ludzkiej głupoty.

AKIRA, która lubi zwierzęta w swoich skromnych progach, zachęca również do obejrzenia materiału TVN24:
http://www.tvn24.pl/12690,1705029,0,1,zolwie-opanowaly-miejska-fose,wiadomosc.html


wtorek, 2 sierpnia 2011

MAŁE JEST PIĘKNE

W życiu tak jakoś bywa, że małe ma gorzej. Małego nie widać zza płotu, łatwiej przeoczyć, zgubić. Z małym nie trzeba się aż tak bardzo liczyć, bo przecież nic nam nie zrobi. Małe bez wątpienia musi się bardziej starać i wie, że w większości przypadków jest raczej na straconej pozycji. Z drugiej strony, jak już małemu się uda coś osiągnąć to i efekt bardziej widoczny niż w przypadku dużego. Mały jednak w pychę nie popadnie, bo wie, że wystarczy tylko odrobina nieuwagi, by znów szybko spaść w dół. Mały jest wdzięczny i potrafi docenić to, co ma i to, kim jest. Dlatego mały tak bardzo się stara i to staranie się warto docenić.

Te uniwersalne rozważania możemy przenieść na nasze codzienne podwórko. Multikina prawie wyrzuciły z rynku kina studyjne a przecież nawet pomimo wielu niedogodności starych kin atmosfera, która w nich panuje jest nie do porównania z niczym innym. Po pierwsze liczy się kameralność, która wytwarza wyjątkowy klimat. I nawet te gorsze głośniki, mniej wygodne siedzenia niż w multikinach nie są w stanie popsuć nam radości z oglądania filmów. Liczy się coś więcej niż tylko pieniądze i zaawansowana technika. We Wrocławiu niestety pozostały już tylko dwa takie kina: Lalka i Lwów. 



Podobnie sytuacja wygląda w świecie usług hotelowych. Duże hotele mają więcej pieniędzy, są silne marketingowo, powiązani siecią obiektów po całym kraju. Mały hotel może jedynie spoglądać zazdrośnie i musi wysoko skakać, aby go ktoś zauważył. Czasem się uda, czasem nie. Jednak, jak ktoś już się dowie o jego istnieniu i postanowi spróbować to szybko się przekona, że może mały nie ma basenów, spa i sal konferencyjnych, ale za to pani z recepcji się więcej uśmiecha i może pozwolić sobie na długie rozmowy, śniadanie jest tak samo smaczne jak u mamy, a na patio można usiąść z książką i  poczuć się jak w domku na wsi. Jako mały hotel, który właśnie tę szczyptę wyciszenia w miłej kameralnej atmosferze może zaoferować, przyłączamy się do apelu: kochajcie to, co małe! :)

www.hotelakira.pl